Wspomnienie
* * *
Ale upał – nic tylko nad wodę, nad wodę! A tu tato zajęty, a Szymek gdzieś na polu robi. Trudno – pójdę sama. Przecież to niedaleko! Tylko zagajnik minę i już tafla jeziora przede mną. Ciekawe ile wody! W zeszłym roku było tak mało, że na wyspę można było dojść piechotą – wody góra po pas. A dziś – wody tak dużo! Pomost do łódki Szymka prawie pod wodą. I łódka na miejscu. Czyli Szymek pracuje jednak. Szkoda. A gdyby tak samej popłynąć? Wiatru prawie nie ma, fala ledwo co... Niebo czyste, bez jednej chmurki. A co tam! Płynę! Weszłam do łódki, wiosła już tkwiły w dulkach. Z tyłu jakieś szmaty – pewnie Szymka. Tylko on taki bałagan potrafi zostawić. Jak to było? Jak chcesz widzieć gdzie płyniesz – pracujesz wiosłami do przodu, jak nie – to ciągniesz. Jakoś idzie, ciężkie wiosła. Byle od brzegu – jak będę dalej – to nikt mnie nie dowoła! Ach jak przyjemnie! Sama na wodzie! Tata nie marudzi, że nierówno pracuję wiosłami! I mogę płynąć gdzie chcę – bo tato to zaraz za trzcinami skręca w prawo – do tej zatoczki, w której tak lubi się kąpać. Tam tak jasny i czysty piasek jakiego nawet nad morzem nie widziałam. I woda cieplejsza niż w innym miejscu – nie dlatego, że płytko – są różne zatoczki – w tej jedynie taki piach i taka ciepłota. Babka mówi, że kiedyś niedaleko było gorące źródło i stąd taka temperatura. Szukaliśmy z tatą i Szymkiem tego źródełka – bezskutecznie. Było jak na wyprawie odkrywczej, ale dziś nie mam na to ochoty. Dziś chcę popłynąć na wyspę zakazaną. Nikt ze wsi tam nie pływa, podobno tam straszy. A za wyspą – płynąc dalej na północ – granica państwowa. Inny świat. My nawet mamy wydane takie przepustki – na pobyt w strefie granicznej – inaczej nie mogłabym tu być. I jeszcze trzeba było podać powód – udokumentowany! Na piśmie! Zawracanie głowy – przecież wszyscy tu wiedzą do kogo i po co i że to rodzina taty – najbliższa. Babka – to moja prababka – ale przyjęło się mówić, że babka. Prababka strasznie długo i niepotrzebnie!
Podnoszę głowę żeby sprawdzić gdzie jestem. Jak daleko jeszcze do tej wyspy! Z Szymkiem łatwiej – on duży i sprawniej niż ja wiosłuje. Ale dam radę. Tylko skąd te chmurki? Coraz ich więcej – a niebo czyste było jak wypływałam! Na szczęście wiatru nadal nie ma. Tylko upał coraz większy – chyba burza będzie. Muszę się pospieszyć żeby nie być na wodzie. Szybko, szybko! Czuć już ten burzowy zapach! I jakaś mgła idzie od północy na wodę. Wyspy nie byłoby już widać – gdyby nie to, że uskrzydlona strachem przed piorunami mocniej wiosłuję. Jeszcze ze sto, dwieście metrów i będę bezpieczna na lądzie. Znajdę jakieś krzaki gęste i tam się schowam przed deszczem. Nie pod drzewo, bo piorun może uderzyć! Przydadzą się też te szmaty Szymka – owinę się w nie, będzie więcej warstw – może nie przemoknę. Gapa jestem – trzeba było i zapałki wziąć! Mogłabym ognisko rozpalić! I ogrzać się. Po burzy często temperatura spada tutaj do ledwie siedmiu, ośmiu stopni. Chmury coraz ciemniejsze. I wiatr się zrywa! Oj, będzie potężna ulewa! Jak dobrze, że już dobijam do brzegu!
Muszę dokładnie przywiązać łódkę – inaczej nie będę mogła wrócić! Wyciągnąć na brzeg! Drzewo, lina dwa razy wokół pnia, węzeł podwójny i wiosła do łódki włożyć. Gotowe! Zabieram szmaty z tyłu. Sięgam starając się wybrać na szybko to co się bardziej przyda. Jakaś kapota, sweter i o cudo! Pod spodem kalosze i skarpety! Oszczędzę buty, może jakoś przetrwam najgorsze. Ale co to? Pod szmatami jakieś pakunki w woskowany papier owinięte. Jeden, dwa, trzy – sześć paczek powiązanych po dwie razem. Co to może być? I skąd na Szymka łódce? Przecież on nawet do miasteczka się nie rusza! A na pocztę to już w ogóle! Zresztą poczta w powiecie dopiero! A tu jakieś adresy wypisane, ale bez pieczątek! Czyli do wysłania! Ajaj! Będzie awantura jak wrócę, bo to i samopas na wodę i jeszcze te paczki. No i wyspa zakazana! Ciekawe co tu straszy, jeśli w ogóle.
Dodaj komentarz